czwartek, 16 kwietnia 2020


Zapisek 101.
Czas zarazy – dzień 32

U nas wróciło słońce, więc zaczęliśmy trochę wyglądać z naszej nory na zewnątrz. Wczoraj wzięłam Roba na rolki po dzielnicy, pustej zupełnie. Dziś zapuściłam się na Dolac po rybę. Przy okazji spotkałam koleżankę i trochę pogadałyśmy, zachowując dystans. Wydarzenie towarzyskie ostatnich tygodni!
Dolac wygląda bardzo smętnie. Dużo policji wokół. Na hali z rybami raptem kilka czynnych stanowisk, ale udało mi się dostać dorodną doradę z Adriatyku. Plac targowy jest ogrodzony barierkami, w środku zaledwie kilka zadaszonych budek z warzywami i owocami, przy wejściu strażnik z płynem odkażającym. A nad całością górują okaleczone wieże katedry i dźwigi budowlane. Południowa wieża się odłamała podczas trzęsienia, północna - jak się okazało - też ucierpiała i grozi zawaleniem, więc trzeba ją zburzyć. Dziś właśnie zaczęli prace. Apokaliptycznie to wyglądało.
Po południu zaś dostałam przykrą wiadomość, że żona mojego brata-lekarza z Hiszpanii wylądowała w szpitalu z zapaleniem płuc i ma koronawirusa. Na pewno wszystko będzie dobrze, ale jednak się martwimy. Poza tym nagle dotarło do nas, jak bliskie i realne jest to zagrożenie. Ech…

bazarek na Dolcu 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz