Zapisek
21.
Wielkanoc za progiem i właśnie
pakujemy walizy do Polski, ale ponieważ mam już dość rozważań, czy puchówka czy kalosze, czy może zaszaleć i spakować coś na wiosnę… - to
wrzucę sobie posta tutaj 😊
Tym bardziej, że w ubiegły weekend mieliśmy
wrażeń co niemiara w Słowenii, a dokładnie w Planicy podczas finału Pucharu
Świata w skokach narciarskich. Jak wszyscy wiedzą triumfował nasz Kamil Stoch,
a my razem z nim i chyba z milionem innych kibiców z Polski.
Wypad do Planicy, to był oczywiście pomysł
Włodka. Początkowo marudziłam, bo przecież w tv widać lepiej i jest
cieplej w domu na kanapie, ale było to tylko takie zachowawcze marudzenie
(żeby nie zapomniał, że ma żonę). Bo przecież wiadomo, że skoro na mamucią
skocznię z Zagrzebia mamy tak blisko (Stoch by pewnie przeskoczył), byłoby
wręcz niegrzecznie tam nie pojechać w taki weekend.
W sobotę pogoda była na dodatek jak
marzenie i kibicowanie skoczkom podczas konkursu drużynowego było niczym piknik
wśród ośnieżonych szczytów. W niedziele słońce już się niestety schowało i
tyłki nam porządnie zmarzły, ale emocje i rewelacyjna forma Stocha rozgrzewały
nas tak mocno (nie licząc grzanego wina), że obyło się bez poważnych odmrożeń.
Kamil po raz drugi zdobył Kryształową
Kulę i jest po prostu najlepszy! Poza tym mogliśmy się naocznie przekonać, że
nie tylko Polacy, ale dosłownie wszyscy go kochają. Cała impreza była bardzo
bardzo sympatyczna i super prowadzona przez jakiegoś słoweńskiego wodzireja i
miałam wrażenie, że naprawdę wszyscy się cieszą, że wygrał Stoch. I Norwegowie,
i Austriacy i Słoweńcy… A Polacy to już w ogóle! Poza tym chyba nigdy nie
widziałam tylu Polaków 😉
Ani tylu znanych skoczków, z
Adamem Małyszem na czele! Z dumą odśpiewaliśmy nasz hymn i to aż dwa razy.
Kamil Stoch stanął bowiem na najwyższym podium dwukrotnie: za wygranie całego sezonu oraz
za pierwsze miejsce w niedzielnym konkursie. Brawo, brawo, brawo!!!