Zapisek 47.
Oficjalnie pożegnaliśmy się z zimą w Planicy w Słowenii, na Pucharze Świata w skokach narciarskich. W tym roku nasi skakalcy (po słoweńsku skoczkowie) może nie byli
w mistrzowskiej formie, ale zwycięstwo drużynowe wywalczyli i polski hymn niósł
się echem przez góry aż dwa razy! Polskich kibiców zjechała cała masa, więc było mocno
biało-czerwono. My co prawda, jak widać było podczas transmisji TVP
(kolega podesłał zdjęcie) występowaliśmy raczej w barwach Japonii, ale cóż –
zawsze warto trzymać z najlepszymi 😉 A Kobayashi nie dość, że
zdobył Puchar Świata, to jeszcze pobił rekord skoczni, więc sami rozumiecie… 😉
Pogoda dopisała aż za
bardzo – właściwie to był upał. Jakimś cudem utrzymywały się jednak resztki
śniegu, więc pojeździłam sobie jeszcze nawet na nartach. Spaliśmy w naszej ulubionej
Kranjskiej Gorze, w hotelu ze skoczkami
ze Słowenii, Bułgarii, Kazachstanu, więc było bardzo sportowo i emocjonująco. A
po rozdaniu pucharów w niedzielę zrobiliśmy jeszcze wycieczkę po okolicy. Tym
razem przejechaliśmy przez przełęcz Vršič i doliną rzeki Soča, utwierdzając się w
przekonaniu, że Słowenia to jeden z najpiękniejszych krajów, jakie widzieliśmy.
Uwielbiam tu wracać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz