piątek, 22 lutego 2019


Zapisek 43.

Jeju jeju, znowu zaległości. Powinnam już się przymierzać do opisu naszego wyjazdu na narty (który co prawda jeszcze trwa, ale już zmierza ku nieuchronnej końcówce), a tymczasem jeszcze mam zaległą relację z krótkiej wycieczki do Zagorja.
Aby więc chronologii stało się zadość, wspomnę tylko, że w pewną leniwą zimową niedzielę wybraliśmy się na północ od Zagrzebia, w stronę Słowenii, czyli do krainy zwanej Zagorje. Tamże, za górami, za lasami leży sobie na przykład Kumrovec – rodzinna wieś towarzysza Tito, gdzie można zwiedzić domek, w którym się urodził przywódca. Ale jest tam też bardzo fajny skansen. A także bardzo zapomniany, nieco upiorny ośrodek, w którym niegdyś odbywały się zloty czy szkolenia partii, a teraz… aż się prosi, żeby tu nakręcić jakiś scary movie.
Zagorje, to też idealna przestrzeń na rozlokowanie się rozmaitych twierdz i zamków.  Tym razem odwiedziliśmy Veliki Tabor – świetnie zachowany zamek na wzgórzu, z makabryczną legendą o zamordowanej Veronice w tle. Oczywiście można ją tu czasem spotkać wieczorami, jak się przechadza po komnatach.
Ale my wieczorem byliśmy już szczęśliwie w domu, bo to była tylko taka krótka, jednodniowa wycieczka. Jakby ktoś szukał pomysłu na szybki wypad z Zagrzebia, to polecam.  
A, i jeszcze zapomniałam dodać, że po drodze widzieliśmy wiosnę i mijaliśmy Sopot. Takie zakrzywienie czaso-przestrzeni 😊




dom Tito




dawno temu w Jugosławii 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz