Zapisek 42.
Jakoś leniwie się ten rok zaczął i po
baaardzo długim styczniu, mamy już oto szczęśliwie luty, a ja dopiero tu zaglądam. Nie to, żeby się nic nie działo. Owszem, działo się całkiem
sporo, na tyle sporo, że mam wrażenie iż minęły już co najmniej dwa miesiące odkąd
wróciliśmy z Polski. Ale też nie wydarzyło się nic szczególnie ciekawego i spektakularnego,
co zmusiłoby mnie do zamieszczenia szerszej relacji. Ot, szkoła, zajęcia po
szkole, w soboty szkoła polska i intensywna integracja z naszymi polskimi
znajomkami, w niedziele wycieczki po okolicy, sanki łyżwy, baseny. Ja mam nowy
chellenge, bo od Mikołaja dostałam auto i odkrywam teraz Zagrzeb z całkiem innej,
zmotoryzowanej strony. Poza tym dwa razy przejechaliśmy się do Słowenii – raz do
Ptuja, raz na termalne baseny Dolenjske Toplice. Braliśmy też udział w Wielkiej
Orkiestrze Świątecznej Pomocy, która w tym roku po raz pierwszy zagrała w
Zagrzebiu. No ale potem nadeszły tragiczne wieści z Polski i zrobiło się bardzo
bardzo smutno. Tym bardziej, że w połowie jesteśmy z Gdańska…
A teraz czekamy już na wiosnę! Choć mróz i
śnieg przydałyby się jeszcze na ferie zimowe za dwa tygodnie, ale to w górach. Tymczasem
dziś w Zagrzebiu było 15 stopni i w sumie nie wiem, czy to efekt cieplarniany,
czy normalna zima w Chorwacji. Ufam, że to drugie! 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz