wtorek, 28 kwietnia 2020

Zapisek 113.
czas zarazy - dzień 44

Mieliśmy dziś wirtualne zebranie w szkole - rodzice z naszej klasy, dyrektor szkoły, dyrektor podstawówki i lekarka szkolna. Zastanawiają się, czy otworzyć szkołę dla młodszych dzieci od 11 maja. Zbierają opinie rodziców i przy okazji informują, jakby to wyglądało. Słabo, szczerze mówiąc. 
Po pierwsze, dzieciaki musiałyby zachować dystans 2m, więc najważniejszy powód, żeby wracać do szkoły - kontakt z kolegami - właściwie odpada. Jak tu grać w piłkę, bawić się w berka, szturchać  i przekomarzać? Nie mówiąc już o tym, jak zapanować nad dziećmi, zwłaszcza z przedszkola, żeby ten dystans naprawdę utrzymywały?Niewykonalne. Poza tym lekcje mogłyby się odbywać tylko w małych 5-osobowych grupach, co chwila dezynfekcja sali, mierzenie temperatury, zakaz wstępu rodziców na teren szkoły, noszenie maseczek... A wszystko raptem na ostatnie trzy tygodnie przed wakacjami. 
- I gdyby, nie daj Boże, ktoś się w międzyczasie rozchorował, to natychmiast zamykamy i obowiązkowa kwarantanna - dodał pan dyrektor, po czym rozkaszlał się gromko i rzęsiście. 
Po tych wyjaśnieniami zdałam sobie sprawę, że chyba skórka niewarta wyprawki (szkolnej). Choć ja akurat bardzo bym chciała, żeby Robi miał jeszcze okazję spotkać się z kolegami i nauczycielami, nim wyjedziemy z Chorwacji. Ale coraz bardziej w to wątpię. Większość rodziców dziś była przeciw, bo nauka w domu idzie całkiem ok, a powrót do szkoły uważają za niepotrzebne ryzyko. Zobaczymy, jakie będą ostateczne ustalenia. Jeszcze mamy wypełnić ankiety w tej sprawie, poza tym nie wiadomo, jakie decyzje podejmą szkoły chorwackie. W ogóle nic nie wiadomo: jaka będzie sytuacja po pierwszej fazie zwalniania obostrzeń, jaka po drugiej, a od tego głównie zależą kolejne kroki. Dziś nam też powiedziano, żebyśmy się przypadkiem nie łudzili z tym powrotem do normalności, bo teraz jest nowa normalność. I możliwe, że takiej szkoły, jaką znamy, już w ogóle nie będzie. Ani takiego życia...
Robi w każdym razie stwierdził, że jeżeli nie można grać w piłę z kumplami, to on do żadnej szkoły nie zamierza wracać. Bo i po co?   
A za jakieś dwadzieścia parę lat, te dzieci kształcone obecnie po domach przez znudzonych, otyłych alkoholików, będą nami rządzić. Nowa normalność.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz