niedziela, 19 kwietnia 2020


Zapisek 104.
czas zarazy – dzień 35

Pora na małą aktualizację, co u nas. Chorwackie władze się w końcu wypowiedziały, co do dalszych restrykcji i wygląda, to tak:
- granice zamknięte do 18 maja
- zakaz przemieszczania ludności między województwami
- wszystko zamknięte (oprócz spożywczaków i aptek), szkoły też, do 4 maja.
Na razie, ale obawiam się, że mogą to jeszcze przeciągnąć. Wszyscy w Chorwacji się modlą o otwarcie granic i wskrzeszenie turystyki, bo to przecież podstawa gospodarki. Inne kraje marzą z kolei o wakacjach nad Adriatykiem i już kombinują, jakby obejść ewentualne zakazy. Pojawiają się pomysły na jakieś korytarze powietrzne i drogowe dla zdrowych turystów, gdyby normalny ruch wciąż był ograniczony. My czekamy, aż pozwolą się przemieszczać w obrębie kraju. Majówka już nam przepada, ale może choć w czerwcu udałoby się pojechać nad morze. Robi ma zakończenie roku wcześniej, już 10 czerwca, bo w związku z tą całą sytuacją zrezygnowano z tygodnia ferii po Wielkanocy. Tak więc skrycie i nieśmiało marzymy o jakimś czerwcowym wypadzie. Mógłby to być bezprecedensowy moment w lecie, kiedy bylibyśmy jedynymi (no prawie) Polakami na chorwackim wybrzeżu.
A tymczasem minął kolejny weekend w domu. Nie, żebyśmy się nudzili, ale rodzaj aktywności daje coraz bardziej do myślenia. Ja robię na drutach jak maszyna (albo jak jaskółki -haha). Skończyłam już jeden sweter (bez rękawów co prawda) i robię nową bluzkę (z braku włóczki musiałam spruć starą robótkę). To nie jest normalne, bo wcześniej nie lubiłam tego dziergania. Z kolei Włodek z Robim dziś, z własnej i nieprzymuszonej woli, dokładnie wysprzątali cały pokój Roberta. Nie wiem, czy panowie aż tak się zaangażowali, czy też po prostu był tam wyjątkowy syf, w każdym razie spalili odkurzacz. Ale to drobiazg, bo pokój aż lśni!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz