Zapisek 104.
czas zarazy – dzień 35
Pora na małą aktualizację,
co u nas. Chorwackie władze się w końcu wypowiedziały, co do dalszych
restrykcji i wygląda, to tak:
- granice zamknięte do
18 maja
- zakaz przemieszczania
ludności między województwami
- wszystko zamknięte (oprócz
spożywczaków i aptek), szkoły też, do 4 maja.
Na razie, ale obawiam
się, że mogą to jeszcze przeciągnąć. Wszyscy w Chorwacji się modlą o otwarcie
granic i wskrzeszenie turystyki, bo to przecież podstawa gospodarki. Inne kraje
marzą z kolei o wakacjach nad Adriatykiem i już kombinują, jakby obejść ewentualne
zakazy. Pojawiają się pomysły na jakieś korytarze powietrzne i drogowe dla zdrowych
turystów, gdyby normalny ruch wciąż był ograniczony. My czekamy, aż pozwolą się
przemieszczać w obrębie kraju. Majówka już nam przepada, ale może choć w czerwcu udałoby się pojechać nad morze. Robi ma zakończenie roku wcześniej, już
10 czerwca, bo w związku z tą całą sytuacją zrezygnowano z tygodnia ferii po Wielkanocy.
Tak więc skrycie i nieśmiało marzymy o jakimś czerwcowym wypadzie. Mógłby to
być bezprecedensowy moment w lecie, kiedy bylibyśmy jedynymi (no prawie) Polakami na
chorwackim wybrzeżu.
A tymczasem minął
kolejny weekend w domu. Nie, żebyśmy się nudzili, ale rodzaj aktywności daje coraz
bardziej do myślenia. Ja robię na drutach jak maszyna (albo jak jaskółki -haha).
Skończyłam już jeden sweter (bez rękawów co prawda) i robię nową bluzkę (z
braku włóczki musiałam spruć starą robótkę). To nie jest normalne, bo wcześniej nie lubiłam
tego dziergania. Z kolei Włodek z Robim dziś, z własnej i nieprzymuszonej
woli, dokładnie wysprzątali cały pokój Roberta. Nie wiem, czy panowie aż tak się
zaangażowali, czy też po prostu był tam wyjątkowy syf, w każdym razie spalili
odkurzacz. Ale to drobiazg, bo pokój aż lśni!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz