wtorek, 18 lutego 2020

Zapisek 67.

Walentynkowy weekend spędziliśmy w miasteczku Kastav – na szczycie wzgórza, niedaleko Rijeki. To była romantyczna wycieczka-niespodzianka zorganizowana przez nieocenionego męża i tatę Włodka. I było rzeczywiście bardzo miło i walentynkowo, dopóki Robi się nam trochę nie pochorował żołądkowo. Ale cóż, różne są oblicza miłości 😉
Kastav jest mały i stanowi kłębowisko wąziutkich uliczek, które nigdy nie są płaskie, a na dodatek wyłożone kocimi łbami. Ale o dziwo, jakoś wjeżdżają tu samochody. Nam też się udało podjechać pod cudowny hotelik Kukuriku, mieszczący się starej kamienicy, a nawet chyba dwóch. I słynący ze świetnej kuchni. Ucztę mieliśmy zaiste wyborną, a późniejsze przygody Roba w toalecie, to pokłosie całkiem innego posiłku. Tak więc Kukuriku polecamy zdecydowanie!
A w drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o Rijekę. Było mega słonecznie, nad morzem, więc tak jakby już zapowiedź lata!













znajdź Roba 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz