Zapisek 58.
Niedawno (8
października) Chorwacja świętowała Dzień Niepodległości, co się złożyło na 4-dniowy
weekend. Nadarzyła się więc idealna okazja, żeby odwiedzić mojego brata we
Francji, a częściowo właściwie w Szwajcarii. Piotrek pracuje w CERNie, co było dodatkową
motywacją, bo któż nie chciałby się otrzeć o legendarny Zderzacz i zobaczyć
miejsce, gdzie naukowcy próbują uchylić rąbka tajemnic wszechświata? I mój braciszek
jest wśród nich! (naukowców, nie tajemnic…😉) Pokazał
nam to i owo, zaprowadził w tajne zakamarki CERNu, poopowiadał. Naprawdę byliśmy
pod wrażeniem! Choć uczciwie muszę przyznać, że sam CERN jako obiekt, to takiego
znów wrażenia nie robi – ot, kompleks podstarzałych budynków, trochę jak
magazyny, trochę jak jakieś zapomniane archiwa. No ale cała magia dzieje się pod
ziemią, gdzie zwykli śmiertelnicy nie mają wstępu. Piotrek pracuje przy detektorze
ALICE i zwiózł nas kilka pięter w dół, żebyśmy mogli zajrzeć w trzewia tego eksperymentu.
Detektor jest właśnie udoskonalany, nie pracuje (zresztą, jak cały Zderzacz),
wiec można sobie popatrzeć. W życiu nie widziałam takiego kłębowiska kabli i serdecznie
im współczuję, jak któryś się przepali czy trafi nie w tę wtyczkę – znalezienie
usterki zajmie pewnie tyle, co poszukiwania bozonu Higgsa😉
Oprócz powtórki
z fizyki kwantowej, mieliśmy jednak przede wszystkim cudny rodzinny weekend. Zosia
uwieczniła to na przepięknych zdjęciach, które wklejam tu z przyjemnością. Dziękujemy! :*
ps. Aha, i
czekamy na Nobla z fizyki dla mojego brata! O ile mu się te kable nie poplączą,
to jest to więcej niż pewne!
dziadek Andrzej w podkoszulku? |
mara patagońska, ale czyż to nie jest raczej skrzyżowanie sarny z zającem? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz