wtorek, 12 września 2017

Zapisek 3.

Nie mam teraz za bardzo czasu na długie opowieści, bo są moi rodzice i ciągle coś się dzieje. Ale korzystając z chwili spokoju mała aktualizacja.
Pogoda niestety nas nie rozpieszcza i głównie leje, co nie jest ponoć normalne we wrześniu w Chorwacji. Szczerze mówiąc, też spodziewałam się raczej złotej polskiej jesieni, a nie typowej polskiej jesieni. No nic, może jeszcze będzie ładnie.
Moje życie towarzyskie stopniowo się rozwija, poznałam już nawet kilka Polek i zapisałam się do Międzynarodowego Klubu Kobiet w Zagrzebiu. Nie jestem pewna, czy to dobry strzał, bo to chyba raczej rozrywka dla starszych pań, ale – biorąc pod uwagę średnią wieku - przynajmniej mogę poczuć się jak podlotek 😉
Roberta zapisaliśmy do polskiej szkoły, która działa tu przy naszej ambasadzie. Ponieważ jednak lekcje odbywają się w soboty, to najwcześniej możemy się tam pojawić za dwa tygodnie. No trudno, szkoła wagarowania też mu się przyda.
          Rodzice zwiedzili już cały Zagrzeb (na co wystarczy mniej więcej pół dnia) i teraz wymyślamy sobie atrakcje typu Muzeum Iluzji, chodzenie po bazarach, bieganie w deszczu do autobusu albo łapanie robali u nas w domu. Niestety, mieszkanie z ogródkiem ma wiele zalet, ale też wiele niechcianych lokatorów. W wyłapywaniu pająków wyspecjalizował się już Dziadek Andrzej – nasz superhero Spiderman. Mam jednak wrażenie, że te pająki z uporem maniaka wracają. Nie zabijamy ich (bo to przynosi pecha), tylko tata łapie je w pudełko i wynosi na dwór, ale wydaje mi się, że ciągle jest to ten sam osobnik. A może mamy tu całą rodzinę tych pająków? Są też oczywiście komary, pasikoniki, muchy, a także bardziej wyrafinowani goście, jak cykady, modliszki albo takie wielkie obrzydliwe stonogi. Moja wiedza z „insektologii” wzbogaca się z każdym dniem. Po deszczu wyłażą wielkie ślimaki bez skorupek, które uwielbia nasza mała sąsiadka i głaszcze je z upodobaniem. Za to z wrzaskiem ucieka na widok świerszcza.
             Tymczasem modlimy się o poprawę pogody, bo w weekend jedziemy z rodzicami nad morze. Poprzedni spędziliśmy w Słowenii (która jest piękna, o czym już niebawem) – trochę lało, na szczęście połowa wycieczki upłynęła nam w jaskini, więc deszcz jakoś specjalnie nie przeszkadzał. Ale jutro już ma być słońce i tego się trzymajmy!  























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz