Zapisek 3.
Nie mam teraz za bardzo czasu na długie
opowieści, bo są moi rodzice i ciągle coś się dzieje. Ale korzystając z chwili
spokoju mała aktualizacja.
Pogoda niestety nas nie rozpieszcza i
głównie leje, co nie jest ponoć normalne we wrześniu w Chorwacji. Szczerze mówiąc, też spodziewałam się raczej złotej polskiej jesieni, a nie typowej polskiej
jesieni. No nic, może jeszcze będzie ładnie.
Moje życie towarzyskie stopniowo się
rozwija, poznałam już nawet kilka Polek i zapisałam się do Międzynarodowego
Klubu Kobiet w Zagrzebiu. Nie jestem pewna, czy to dobry strzał, bo to chyba
raczej rozrywka dla starszych pań, ale – biorąc pod uwagę średnią wieku -
przynajmniej mogę poczuć się jak podlotek 😉
Roberta zapisaliśmy do polskiej szkoły,
która działa tu przy naszej ambasadzie. Ponieważ jednak lekcje odbywają się w
soboty, to najwcześniej możemy się tam pojawić za dwa tygodnie. No trudno,
szkoła wagarowania też mu się przyda.
Rodzice zwiedzili już cały Zagrzeb
(na co wystarczy mniej więcej pół dnia) i teraz wymyślamy sobie atrakcje typu
Muzeum Iluzji, chodzenie po bazarach, bieganie w deszczu do autobusu albo łapanie
robali u nas w domu. Niestety, mieszkanie z ogródkiem ma wiele zalet, ale też
wiele niechcianych lokatorów. W wyłapywaniu pająków wyspecjalizował się już
Dziadek Andrzej – nasz superhero Spiderman. Mam jednak wrażenie, że te pająki
z uporem maniaka wracają. Nie zabijamy ich (bo to przynosi pecha), tylko tata łapie
je w pudełko i wynosi na dwór, ale wydaje mi się, że ciągle jest to ten sam
osobnik. A może mamy tu całą rodzinę tych pająków? Są też oczywiście komary,
pasikoniki, muchy, a także bardziej wyrafinowani goście, jak cykady, modliszki
albo takie wielkie obrzydliwe stonogi. Moja wiedza z „insektologii” wzbogaca
się z każdym dniem. Po deszczu wyłażą wielkie ślimaki bez skorupek, które
uwielbia nasza mała sąsiadka i głaszcze je z upodobaniem. Za to z wrzaskiem
ucieka na widok świerszcza.
Tymczasem modlimy się o poprawę pogody, bo w
weekend jedziemy z rodzicami nad morze. Poprzedni spędziliśmy w Słowenii (która
jest piękna, o czym już niebawem) – trochę lało, na szczęście połowa wycieczki
upłynęła nam w jaskini, więc deszcz jakoś specjalnie nie przeszkadzał. Ale jutro
już ma być słońce i tego się trzymajmy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz