Zapisek
20.
Uczę się chorwackiego, ale przyznam, że niezbyt intensywnie,
więc i efekty są średnie. Problem z tym językiem jest taki, że wydaje się (nam
Polakom) tak łatwy i prosty, że właściwe nie trzeba się uczyć, aby się dogadać.
To oczywiście złuda i jak przychodzi co do czego, to niby się mniej więcej wszystko
rozumie, ale słów brak, by odpowiedzieć. W tym miejscu muszę pochwalić małżonka
mego osobistego, który gada już jak Chorwat. Ale też uczy się regularnie. I ma
talent!
Ja się obijam, za to z
przyjemnością kolekcjonuję różne językowe smaczki. Chorwacki trąci trochę
staropolszczyzną i pozwala przypomnieć sobie różne zapomniane słowa. Albo na
znane określenia spojrzeć z innej strony, odkryć ich nową naturą, czasem tak trafną
lub śmieszną, że aż chce się je przeszczepiać do polskiej mowy.
Moje ulubione, które namiętnie
zapożyczam, to: uživajte!, czyli coś jak „bawcie się dobrze”, „cieszcie się”.
Takie angielskie „enjoy”. Idealnie sprawdzi się i po polsku, więc: używajcie! Do
częstego używania świetnie nada się też „babinjak”, czyli babskie spotkanie. A z
mniej przyjemnych rzeczy, moje ucho podbiło określenie „viroza
me hvata”, co brzmi znacznie pocieszniej niż „bierze mnie grypa”.
Deszcz, to po chorwacku „kiša” (czyt. kisza), a deszczowo – „kišno”, co sobie podrasowałam
na kiszowato – i to już w pełni oddaje beznadzieję deszczowych dni. Dobrym określeniem jest też „bluzga”, co oznacza taką pośniegową
breję.
Najwięcej śmiechu i utrapienia jest z
tzw. „fałszywymi przyjaciółmi”, czyli słowami, które brzmią, jak w polskim (lub
bardzo podobnie), ale znaczą zupełnie co innego. Zamieszanie wprowadzają np.
nazwy miesięcy: „lipanj” to czerwiec, „srpanj” to lipiec, a „listopad” to październik.
Na dodatek Chorwaci nie są zbyt biegli w nazwach swoich miesięcy (czasem ich nawet
nie znają), bo na co dzień posługują się numerami: pierwszy miesiąc, drugi,
siódmy, dziesiąty itd.
Można się też pogubić w przymiotnikach. Np.
„divna” znaczy śliczna, a „čudna” – dziwna. Niektóre określenia są za to
nadzwyczaj trafne. „Trudna”, to kobieta w ciąży, ciężarna. Teraz wyobraźcie
sobie te salwy śmiechu, kiedy Chorwaci widzą polskie ogłoszenie: „zatrudnimy ekspedientki”.
Lekkie przerażenie w Chorwatkach budzi natomiast
nasza siłownia, bo „silovati” znaczy gwałcić. Słownik zwrotów obscenicznych, to
oczywiście temat na poemat, ale tu się ograniczę tylko do niewinnego słówka „čipka”,
czyli po chorwacku koronka. I tu kolejna anegdota o Chorwacie, który w polskim
sklepie z koronkami poprosił ekspedientkę (zatrudnioną nomen omen), żeby pokazała
mu cipkę😊 Fajnie brzmi też „sukienka z koronką”,
czyli „haljina s čipkom”😊 Za to majtki, to po prostu „gaće" albo „gaćice"(damskie).
Zostawmy jednak te bezeceństwa i przejdźmy do wznioślejszych terminów, jak np. małżeństwo, po
chorwacku „brak” – co daje szerokie pole do rozważań😉 Natomiast „udana”, znaczy zamężna. Stąd
prosty wniosek, że wszystkie chorwackie żony, to udane babki! Choć sama instytucja małżeństwa może być nieco wybrakowana... 😉
Jak
się jeszcze czegoś ciekawego nauczę, dam znać. Tymczasem w ramach ilustracji: chwila
przed „kiszą” i zapowiedź wiosny, która po chorwacku zwie się „proljeće”, czyli
przedlato!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz