czwartek, 22 marca 2018


Zapisek 20.
            
Uczę się chorwackiego, ale przyznam, że niezbyt intensywnie, więc i efekty są średnie. Problem z tym językiem jest taki, że wydaje się (nam Polakom) tak łatwy i prosty, że właściwe nie trzeba się uczyć, aby się dogadać. To oczywiście złuda i jak przychodzi co do czego, to niby się mniej więcej wszystko rozumie, ale słów brak, by odpowiedzieć. W tym miejscu muszę pochwalić małżonka mego osobistego, który gada już jak Chorwat. Ale też uczy się regularnie. I ma talent!
Ja się obijam, za to z przyjemnością kolekcjonuję różne językowe smaczki. Chorwacki trąci trochę staropolszczyzną i pozwala przypomnieć sobie różne zapomniane słowa. Albo na znane określenia spojrzeć z innej strony, odkryć ich nową naturą, czasem tak trafną lub śmieszną, że aż chce się je przeszczepiać do polskiej mowy.
Moje ulubione, które namiętnie zapożyczam, to: uživajte!, czyli coś jak „bawcie się dobrze”, „cieszcie się”. Takie angielskie „enjoy”. Idealnie sprawdzi się i po polsku, więc: używajcie! Do częstego używania świetnie nada się też „babinjak”, czyli babskie spotkanie. A z mniej przyjemnych rzeczy, moje ucho podbiło określenie „viroza me hvata”, co brzmi znacznie pocieszniej niż „bierze mnie grypa”.
Deszcz, to po chorwacku „kiša” (czyt. kisza), a deszczowo – „kišno”, co sobie podrasowałam na kiszowato – i to już w pełni oddaje beznadzieję deszczowych dni. Dobrym określeniem jest też „bluzga”, co oznacza taką pośniegową breję.
Najwięcej śmiechu i utrapienia jest z tzw. „fałszywymi przyjaciółmi”, czyli słowami, które brzmią, jak w polskim (lub bardzo podobnie), ale znaczą zupełnie co innego. Zamieszanie wprowadzają np. nazwy miesięcy: „lipanj” to czerwiec, „srpanj” to lipiec, a „listopad” to październik. Na dodatek Chorwaci nie są zbyt biegli w nazwach swoich miesięcy (czasem ich nawet nie znają), bo na co dzień posługują się numerami: pierwszy miesiąc, drugi, siódmy, dziesiąty itd.
Można się też pogubić w przymiotnikach. Np. „divna” znaczy śliczna, a „čudna” – dziwna. Niektóre określenia są za to nadzwyczaj trafne. „Trudna”, to kobieta w ciąży, ciężarna. Teraz wyobraźcie sobie te salwy śmiechu, kiedy Chorwaci widzą polskie ogłoszenie: „zatrudnimy ekspedientki”. Lekkie przerażenie w Chorwatkach budzi natomiast nasza siłownia, bo „silovati” znaczy gwałcić. Słownik zwrotów obscenicznych, to oczywiście temat na poemat, ale tu się ograniczę tylko do niewinnego słówka „čipka”, czyli po chorwacku koronka. I tu kolejna anegdota o Chorwacie, który w polskim sklepie z koronkami poprosił ekspedientkę (zatrudnioną nomen omen), żeby pokazała mu cipkę😊 Fajnie brzmi też „sukienka z koronką”, czyli „haljina s čipkom”😊 Za to majtki, to po prostu gaće" albo gaćice"(damskie).
Zostawmy jednak te bezeceństwa i przejdźmy do wznioślejszych terminów, jak np. małżeństwo, po chorwacku „brak” – co daje szerokie pole do rozważań😉 Natomiast „udana”, znaczy zamężna. Stąd prosty wniosek, że wszystkie chorwackie żony, to udane babki! Choć sama instytucja małżeństwa może być nieco wybrakowana... 😉    
Jak się jeszcze czegoś ciekawego nauczę, dam znać. Tymczasem w ramach ilustracji: chwila przed „kiszą” i zapowiedź wiosny, która po chorwacku zwie się „proljeće”, czyli przedlato! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz