Zapisek 89.
czas zarazy – dzień 20
Weekend, dla odmiany w domu;) Ustalony rytm dnia zaburzył brak
ciepłej wody z rana. Coś się zepsuło w naszej pompie. Trochę się zmartwiliśmy,
bo weekend i kwarantanna, to nie brzmi dobrze w kontekście wszelkich napraw. Poza
tym, jak skutecznie zmywać wirusy w zimnej wodzie? Syn właścicieli, który
mieszka dwa piętra nad nami i z którym się załatwia wszelkie awarie, zaspanym głosem
zapewnił, że na pewno się tym zajmie. Jakoś mnie nie przekonał. Wpadłam więc na
pomysł, aby mu powiedzieć, że jeśli się nie zajmie szybko, to będziemy do niego
przychodzić się kąpać. I proszę, już wczesnym popołudniem pojawił się nasz
nadworny majster Tomislav i pompę naprawił. Odetchnęliśmy z ulgą i kontynuujemy
szorowanie rąk.
Poza tym duma mnie rozpiera, bo upiekliśmy sernik, dokładnie taki,
jak nasz ulubiony z kawiarni Torte i To. Każdy miał swój udział w tym epickim dziele,
np. Włodek leżąc na kanapie skrupulatnie kontrolował, czy na pewno pilnujemy
czasu. No dobra, pomagał jeszcze w tłumaczeniu chorwackiej receptury
znalezionej w necie. Małżonek miał prawo być dziś nieco zmęczony, bo wczoraj balował
na imprezie z kumplami i wrócił do łóżka o 2.00 nad ranem. Na szczęście nie miał
daleko - imprezka się odbywała w naszej sypialni gościnnej, online oczywiście. Każdy u siebie, przy własnym kompie i własnej butelce - a jednak razem, jak w dawnych czasach. Można? Można!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz