niedziela, 5 kwietnia 2020


Zapisek 90.
czas zarazy – dzień 21

Mama wysłała mi przepis na płyn dezynfekujący:
- 200 ml octu
- 200 ml alkoholu (nie spirytus), może być nawet denaturat
- 100 ml  wody
-15-20 ml mydła w płynie.

Z alkoholi został nam już tylko grog, który wyjątkowo capi i naprawdę nie da się go pić. Zrobiłam odkażacz, a Wlodek w między czasie z narażeniem życia zrobił bardzo duże zakupy. Potem każdy zakupiony pojemniczek, pudełeczko i torebeczkę spryskiwaliśmy tym specyfikiem, upijając się samymi oparami. Pod koniec było nam już bardzo wesoło i bardzo wszystko jedno, ile wirusów przetrwało ten gro(g)źny atak.
Jak otrzeźwieliśmy, to postanowiliśmy się przejechać autem po centrum Zagrzebia. Część ulic wciąż jest zamknięta po trzęsieniu, co chwila widać też mniejsze lub większe hałdy gruzu i kamienice w rusztowaniach. Ludzi mało, ale trochę się jednak kręci, najczęściej parami. Objazdówkę zakończyliśmy w McDrivie i obładowani niezdrowym żarciem wróciliśmy do naszego ogródka. To była bardzo udana niedziela:) W dodatku, Palmowa.  

ps. Zdjęcia sprzed tygodnia, kiedy wybrałam się do miasta w poszukiwaniu piekarni; ale od tamtej pory niewiele się zmieniło.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz