piątek, 10 kwietnia 2020


Zapisek 95.
czas zarazy – dzień 26
Dziś Wielki Piątek. I 10 rocznica katastrofy smoleńskiej. Dziś też mieliśmy lecieć do Polski na święta. Spędzić je z rodzicami, zobaczyć nasze odnowione mieszkanie, zjeść żurek. Czujecie mój zawód? Naprawdę wiele sobie obiecywałam po tym żurku…
Tymczasem przez psikusa wirusa muszę obejść się smakiem.
Pamiętam dokładnie ten dzień dziesięć lat temu, w ciąży z Robim nota bene. Jak słuchaliśmy wieści ze Smoleńska, miałam dokładnie to samo przewiercające uczucie, że to jakiś absurd, że to się przecież nie może dziać naprawdę. I co, teraz tak co dekadę los sobie będzie jechał po bandzie? Tfu, tfu, żebym znowu nie powiedziała w złą godzinę.
No cóż, ze Smoleńska nic dobrego nie wyszło, z koronawirusa pewnie też nie, ale jednak Wielki Piątek, to wstęp do odrodzenia. I tego się będę trzymać szykując łakocie na święta. Żurku co prawda nie umiem bez gotowego zakwasu, ale odbije sobie w ciastach. Chrzanić dekadowe fatum i dekagramy, liczone w kilogramach!


 naszych pisanek też życie nie oszczędza 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz