Zapisek 74.
czas zarazy – dzień 5
Życie wyraźnie spowolniło. Przyzwyczajamy się i
chyba nawet zaczynam trochę lubić tą nową rzeczywistość. Ale też traktuję ją
coraz poważniej. Naprawdę z nikim się nie spotykamy, od czasu do czasu wyjdę z
Robim na rower. Ale już chyba nie pojedziemy do parku, tak jak wczoraj, bo tam
życie towarzyskie kwitnie w najlepsze. Będziemy sobie jeździć po naszych
uliczkach, kompletnie wyludnionych.
Dziś byłam w centrum na zakupach. Trochę ludzi
się kręci, zwłaszcza na Dolcu i Trgu Jelačića. Zrobiłam sobie zapas włóczki,
zamierzam wrócić do dziergania na drutach.
Kawiarnie pozamykane, ale niektóre chyba
sprzedają na wynos. Widziałam, jak ludzie siedzieli na zewnątrz i pili z
plastikowych kubków. Jeden pan przy okazji cały czas kichał, po czym starannie
wycierał nos. Chodzą słuchy, ze od poniedziałku (dziś piątek) ma być zakaz
wychodzenia z domu. Dziś podobno zamknięto place zabaw.
W Chorwacji obecnie jest 113 przypadków
koronawirusa, w Polsce 378. We Włoszech dziennie przybywa po kilka tysięcy,
wczoraj zmarło tam ponad 450 osób.
Mnie i Włodka od wczoraj coś drapie w gardle.
Robi właśnie kichnął. Groza...
![]() |
w parku raczej trudno się obecnie wyalienować |
![]() |
dzieje się historia... |
a tymczasem w Tajlandii - ciasteczka na czasie :)) kocham ten kraj! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz