poniedziałek, 16 marca 2020


Zapisek 70. 
czas zarazy – dzień 1

Dziś (16.03.2020) pierwszy oficjalny dzień epidemii koronawirusa w Zagrzebiu, tzn. pierwszy dzień zamkniętych szkół. Zagrzebaliśmy się w domu, a nazwa tego bloga jest jak nigdy mega akuratna do sytuacji. Pomyślałam, że będę sobie tu na bieżąco notować swoje obserwacje i przemyślenia, bo czas jest zaiste wyjątkowy. Poza tym raczej nigdzie teraz nie wyjedziemy, ani nawet nie wyjdziemy, żeby było co opisywać - a pisać wszak trzeba! Postaram się relacjonować codziennie, póki oczywiście mi się nie znudzi albo się nie zarażę. Zaglądajcie. Jak trwoga, to do bloga :)
W Chorwacji (56 przypadków na dziś) jeszcze mimo wszystko nie czuć aż tak tej pandemii. Porównuje np. do wieści z Polski. No wiec tu owszem, sklepy przetrzebione, na ulicach jakby mniej ludzi, ale wciąż jeszcze wszystko otwarte. W weekend odważyliśmy się nawet pójść ze znajomymi do restauracji - była pełna. Potem na spacer do parku - mnóstwo ludzi, kawiarnie bez wolnych stolików. Jeszcze sobie wszyscy robią śmieszki, jeszcze bal trwa...
Ale Słowenia (ponad 200 przypadków) wprowadziła już bardzo restrykcyjne zasady. Nie działa nawet transport publiczny. Wszystko zamknięte, nie wolno chodzić po ulicach. Wczoraj (niedziela) Włodek kilka godzin spędził online deliberując, co ze sklepami na D w poszczególnych krajach. Słowenia oczywiście zamknięta, w Chorwacji i Serbii jeszcze działają. Myślimy, że tu decyzja o zamknięciu sklepów i gastronomii przyjdzie z tygodniowym opóźnieniem. Choć nie wyobrażam sobie, jak Chorwaci przyjmą zamknięcie kawiarni. To będzie gwałt na tym narodzie!
Na razie zdecydowano o zamknięciu hoteli i restauracji na Istrii (to cześć najbliżej Włoch) i było wiele głosów oburzenia. Turystyka to wszak jedyna siła napędowa tutejszej gospodarki. Nie wiem co prawda,  kto miałby do tych hoteli przyjeżdżać, skoro granice poblokowane (obowiązkowa kwarantanna dla wszystkich przyjezdnych z zagranicy).
Ech, nieciekawie się porobiło. Nam ten wirus też pokrzyżował wiele planów. Przede wszystkim przyjazd do Polski na Wielkanoc. Raczej na pewno nic z tego. Poza tym chcieliśmy sobie jeszcze tu pojeździć, po Chorwacji, bo to już nasze ostatnie podrygi w tym kraju. W czerwcu wracamy na dobre do Polski -choć teraz, to byłabym ostrożna z obietnicami. W każdym razie taki jest plan.
Pogoda też nie sprzyja kwarantannie. Robi się coraz cieplej, wiosna, wszystko kwitnie, chciałoby się gdzieś pojechać lub chociaż spędzić jak najwięcej czasu na zewnątrz, w towarzystwie rzecz jasna. A tu korona...
Robi uczy się zdalnie. Ponieważ nie ma swojego komputera ani telefonu, cały czas okupuje moje urządzenia, ku swej radości. Ja jestem więc trochę odcięta od świata, ale może to i lepiej. Mniej się nakręcam. W każdym razie w przerwach od nauki, będę się tu logować.
A poza tym mam bardzo bogate plany na ten czas w zamknięciu. Mieszkanie będzie lśnić, dieta zdrowa i urozmaicona (zapasy są, a jakże!), fitness z Chodakowską, jogging o świcie, kiedy jeszcze wszyscy śpią i nie zarażają, zabawy z synem, wartościowe rozmowy, pielenie ogródka,.... I pisanie bloga!
Tymczasem idę myć ręce, pa!


na przyzbie przed domem - wyobrażamy sobie, że to wczasy 







 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz