czas zarazy - dzień 46
Robert dziś rano, zanim
jeszcze otworzył oczy, wymruczał: nie słychać samochodów, tylko ptaszki
śpiewają, trochę jak na Bonaire... Zaczyna nam już poważnie doskwierać to
uziemienie, skoro w półśnie nawet dziecko tęsknie wspomina dawne wojaże.
Dobrze, że mamy chociaż co wspominać :)
Tymczasem jutro 1 maja i
chyba pierwszy raz spędzimy majówkę w domu. Na dodatek ma padać, więc nawet
rowery i park stoją pod znakiem zapytania. No nic, weekendy w domu mamy na
szczęście od pewnego czasu opanowane do perfekcji.
Z aktualności, to w
dalszym ciągu nic nie wiemy w temacie szkoły. Pandemia w Chorwacji zdecydowanie
odpuszcza, krzywa zachorowań mocno dół. Na mieście coraz więcej ludzi,
większość bez masek. Masek jest za to dużo w sklepach, podobnie jak płynów do
dezynfekcji, więc dziś wreszcie kupiłam profesjonalny odkażacz i bez żalu
pozbyłam się naszego gorzelnianego śmierdziela. Podjarana nowym nabytkiem
zaczęłam nawet znowu dezynfekować wszystkie zakupy. Wypad do miasta
uprzyjemniły pogaduszki z koleżanką. W kiosku jest automat z kawą, można sobie
kupić na wynos i przysiąść na pobliskim skwerku. czego chcieć więcej!
![]() |
a niektórzy się wylegują |